Kochani!
Ostatnio dużo piszemy, mówimy,
czytamy i słyszymy o drzewach. Głównie napływają do nas przykre informacje o
wycinkach i stratach cennych drzew dzięki Lex Szyszko. Jesteśmy wzburzeni,
czasem zaskoczeni nagłym brakiem drzew, które jeszcze wczoraj pięknie rosły,
czasem już po prostu zrezygnowani, bo nie możemy zahamować tych masowych
procesów.
A ja chciałabym dziś popisać o drzewach trochę pod innym kątem. Bo
są takie drzewa, które ogół społeczeństwa najchętniej wyciąłby w pień i nigdy
już nie pozwolił ich nigdzie sadzić. Są takie drzewa, których nikt nie chce w
swoim ogrodzie. Drzewa, które przeszkadzają, są kłopotliwe. Drzewa-chwasty,
które spotykamy codziennie, wtopione w krajobraz terenów ruderalnych, zwykłych
miejsc w mieście i na wsi, bez większego dla nas znaczenia. Dziś mam dla Was
moją subiektywną listę 5 najbardziej niedocenianych drzew!
1.
Topola
Myślę, że na
bardzo długo zapamiętam konsultacje społeczne z mieszkańcami jednego z
poznańskich osiedli, na których w ramach zajęć akademickich przedstawiałam
projekt parku osiedlowego. W swojej koncepcji zastosowałam topole osiki w
odmianie. Topole mieszkańcom kojarzą się
z jednym – puchem, który jest w okresie owocowania po prostu wszędzie.
|
Niestety - słowo topola często utożsamiane jest z kłopotliwym puchem nasiennym |
Ojoj… dostało mi
się mocno i nikt nawet nie chciał słuchać, że istnieją topole, które puchu nie
wytwarzają, że to nie do końca jest tak, iż topole łamią się i przewracają przy
lekkim powiewie wiatru i że istnieją odporne odmiany rekomendowane przez Zarząd
Zieleni Miejskiej…
Nie. Nie będę
Was zachęcać, abyście sadzili topole w swoich ogrodach. To bardzo duże drzewo,
potrzebujące sporej przestrzeni. Ale będę zachęcać Was abyście popatrzyli na
nie pod innym kątem, nie przez pryzmat puchu, który oblepia Wasze pranie,
zaśmieca trawnik i wpada do nosa.
Po pierwsze –
topole grają. Wytwarzają charakterystyczny, wyjątkowy dźwięk. Myślę tutaj w szczególności o osikach. Cytując Mickiewicza:
„I była chwila ciszy; i powietrze stało
Głuche, milczące, jakby z trwogi oniemiało.
(…)
Jedna osina drżąca wstrząsa liście siwe.”
Szelest małych,
okrągłych liści osiki osadzonych na długich i wiotkich ogonkach trudno pomylić
z odgłosem innych drzew. Często drżą one przy na pozór bezwietrznej pogodzie.
Uwielbiam ten dźwięk…
|
Falujący przy najmniejszym ruchu powietrza liść osiki |
W „Gawędach o
drzewach” możemy o osice przeczytać tak:
„Osika nie należy wprawdzie do drzew
objętych ochroną przyrody, ale bądźmy dla niej życzliwi, bo tak bardzo
wrośnięta jest w nasz krajobraz, w naszą kulturę ludową – tak bardzo polska.”
To kolejny powód
dla którego warto spojrzeć przyjaźniej na topole – są one pospolitymi gatunkami
stosowanymi w ogrodach wiejskich. Jeśli ktoś lubi folklor – powinien polubić
osikę ;-)
Muszę też
wspomnieć o topoli włoskiej. Jak wskazuje jej nazwa, przywędrowała ona do
Polski z Włoch, najprawdopodobniej jeszcze w XVIII wieku, a rozpowszechniła się
szczególnie w XIX. Choć bardzo szybko rosnąca i krótkowieczna, idealnie imituje
włoskie cyprysy, więc jeśli jesteście właścicielami domów stylizowanych na
toskańskie wille i lubicie styl śródziemnomorski – śmiało możecie użyć tej
odmiany jako mrozoodpornego zamiennika ;-)
|
Topole włoskie niczym śródziemnomorskie cyprysy |
Ostatnia topola
o której chcę Wam wspomnieć to topola Maksymowicza. Bardzo ją lubię z uwagi na
jej wielkie, błyszczące liście, głęboką, zieloną barwę i bardzo zgrabny pokrój.
W Poznaniu często spotykam ją na osiedlach z wielkiej płyty – jej balsamiczny
zapach jest niezwykle intensywny i sprawia, że chętnie się przy niej
przesiaduje.
|
Duże, błyszczące, grube i skórzaste liście topoli Maksymowicza |
|
Długie kotki to niestety dużo puchu, który wytwarzają tylko FORMY ŻEŃSKIE! |
|
Regularny pokrój topoli Maksymowicza (drzewa.com.pl) |
Wszystkie topole
posiadają wyżej wspomniany, balsamiczny zapach. Znacie go? Ja zawsze kojarzę go
z początkiem jesieni… z grabieniem żółtych liści topoli w chłodne, słoneczne,
jesienne popołudnie… I jak tu ich nie kochać? <3
|
Przebarwiające się na żółto, pachnące liście topoli |
2.
Brzoza
To moje ulubione
drzewo. Pisałam o niej osobny artykuł (
klik)
i mogłabym jeszcze wiele. Jest absolutnie najlepsza!
Miałam wiele
„swoich” brzóz, które wycięto w pień. Miałam brzozę przed kuchennym oknem –
siedząc przy stole mogłam do woli obserwować zawieszoną na niej budkę lęgową,
do której przylatywały ptasie pary z jedzeniem dla potomstwa. Miałam pojedyncze
brzozy przy moich autobusowych trasach. I brzozowy zagajnik niedaleko domu… Nie
ma ich już, więc teraz mam naprawdę swoją brzozę na balkonie ;-)
W „Gawędach o
drzewach” możemy przeczytać, że brzoza jest drzewem „bardzo polskim”, „niepokonanym”, „nieustępliwym”. Z drugiej zaś
strony… zamknijcie oczy i wyobraźcie ją sobie… delikatne, wiotkie pędy… liście
o – śmiem twierdzić – najpiękniejszym ze wszystkich odcieniu zieleni wiosennej.
Drobne, szeleszczące przy najmniejszym podmuchu wiatru. Jedyne drzewo o
śnieżnobiałej korze! Ażurowy cień, który rzuca jej korona… Brzoza to kwintesencja lekkości, subtelności, romantyzmu… Jest w
niej z jednej strony ta zewnętrzna, pozorna niewinność, z drugiej strony
wewnętrzna, potężna siła.
Tymczasem na co
dzień zapomniana, czasem nawet nielubiana za „śmiecące” kwiaty, nasiona i
drobne listki kłopotliwe do grabienia… uważana za rozprzestrzeniającą się jak
chwast, wtopiona w mijane co dnia krajobrazy…
Dlaczego warto
ją polubić?
Brzoza jest
idealnym gatunkiem do nawet najtrudniejszych warunków. Zniesie suszę,
zanieczyszczenie i silne nasłonecznienie. Poradzi sobie w pojemnikach i
donicach. Jest typową rośliną z rodzaju „zasadź i zapomnij”. Brzoza łatwo się
dopasowuje. Możesz ją posadzić w
wiejskim ogrodzie – będzie idealnie pasować do kontekstu. Możesz ją posadzić do
ogrodu w stylu nowoczesnym – jej biała kora i ażurowa korona będą wspaniale
komponować się z ozdobnymi trawami, żwirem czy stalowymi elementami małej
architektury. Możesz posadzić ją na środku trawnika – dumną i piękną – jako
soliter, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by posadzić brzozy w większych
grupach tworząc mini zagajnik, po 3 w kilku miejscach ogrodu jako powtarzalny
akcent / motyw przewodni lub w rzędzie, tworząc efektowny szpaler przy
ogrodzeniu.
|
Jedyna w swoim rodzaju, biała, łuszcząca się kora brzozy |
|
Najpiękniejsza zieleń wiosenna młodych listków |
|
Brzozy w większych grupach wyglądają spektakularnie, architektonicznie... |
Podsumowując – brzoza zawsze i wszędzie
pasuje, jest niezawodna wizualnie i pod względem wymagań. Do tego posiada różne
gatunki, a wśród gatunków odmiany, dzięki czemu możemy bez problemu wybrać
wielkość, pokrój, barwę liści a nawet fakturę i wybarwienie pnia naszego
drzewka!
3.
Robinia
Antropofit. Obcy
gatunek. Inwazyjny i trudny w zwalczaniu. Z uwagi na to, że przywędrował do nas
z USA nie ma tu wielu naturalnych wrogów i dość mocno się rozprzestrzenia. Może
zagłuszać rodzime gatunki…
Myślę teraz o
robinii (potocznie i błędnie zwanej
akacją) i dochodzę do wniosku, że głównie takie rzeczy o niej słyszałam. A
dlaczego nikt nie mówi o jej pięknej
korze, która wygląda jak kartka pokreślona grubymi kreskami przez dziecko
rysujące w złości…
|
Ostre rysy |
Dlaczego tak
mało mówi się o przepięknym zapachu
kwiatów, słodkim i wyczuwalnym z dużych odległości? Kwiatach, którymi
możemy dekorować desery i przyrządzać z nich akacjowe racuchy? Dlaczego nie
zachwycają nas jej ciernie?
Niezwykle malownicze pokroje czasem
faktycznie przypominające prawdziwe akacje rodem z sawanny?
|
Delikatne liście robinii |
|
Niezwykłe pokroje osiągają przede wszystkim starsze drzewa |
|
Pokroje podobne do akacji |
Robinia podobnie jak brzoza jest drzewem
sprzeczności – silne konary, spękana kora, ciernie i masywna sylweta silnie
kontrastują z bardzo delikatnymi, ażurowymi liśćmi i białymi gronami kwiatów…
Latem daje nam swoją subtelność, zimą ostrość formy i przenikliwy szelest
suchych, pokrytych szronem strąków.
Spójrzmy na nią
z uznaniem i nie traktujmy tylko jako rozprzestrzeniającego się chwastu.
|
Malowane pędy robinii na kontrastowym tle stanowią bardzo oryginalny motyw w naszym ogrodzie |
4.
Sumak
Oj nielubiany. Głównie
dlatego, że daje dużo odrostów korzeniowych. Rozrasta się na naprawdę spore
odległości i „zachwaszcza”.
Ale poza tym?
Jest cudowny! Uwielbiam przede wszystkim jego owłosione pędy. Wyglądają
zupełnie jakby były pokryte miękkim futerkiem i zachęcają żeby je pogłaskać :-)
|
Gęsto owłosiony pęd sumaka |
Kolejnym
powodem, za który go cenię jest pokrój. Parasolowaty i bardzo malowniczy. To
drzewko przy dobrej oprawie wygląda
niezwykle egzotycznie, jednocześnie nie mając powalających wymagań jak
chociażby klon palmowy.
Kolejną jego zaletą są ogniste, jaskrawe
kolory liści jesienią! Przebarwiający się sumak wygląda spektakularnie!
Czy nasza niechęć do niego i nazywanie go chwastem nie są przesadzone?
|
Niezwykle intensywne wybarwienie jesienne |
|
Oryginalne kwiatostany |
|
Parasolowaty, egotyczny pokrój |
5.
Jabłoń
Ostatnim
drzewem, o którym chcę napisać jest jabłoń. To temat rzeka i o niej także
mogłabym zredagować osobny tekst. Uwielbiam jabłonie. Przede wszystkim wynika
to z mojego ogromnego zamiłowania do wiejskiego stylu, wiejskich krajobrazów i
wiejskich tradycji… Jabłoń jest dla mnie
nieodłącznym elementem każdego wiejskiego ogrodu. Ale nie tylko. Możemy
jabłonie uprawiać w ogrodach nowoczesnych, np. prowadzone w płaskich
szpalerach, dzięki czemu zyskamy oryginalną formę korespondującą z
modernistycznymi dodatkami...
Wracając jednak do tradycyjnych drzew jabłoni... Bardzo często
zdarza mi się słyszeć od ich właścicieli narzekania – na niesmaczne,
robaczywe owoce i co za tym idzie brak użyteczności tych drzew, przy
jednoczesnym zaśmiecaniu przez opadłe i gnijące jabłka, zlatującym się robactwie
i potrzebie włożenia dużego wkładu w utrzymanie porządku wokół niej.
Kochani – najważniejsza zasada – każda
jabłoń aby rodzić zdrowe, smaczne i dorodne owoce wymaga cięcia!!! Jeśli
nie tniemy jabłoni lub robimy to nieodpowiednio, naszych owoców będzie dużo ale
słabej jakości i faktycznie będą sprawiały tylko kłopot, gnijąc na trawniku. I to właśnie z braku pielęgnacji rodzą się
nasze frustracje względem jabłoni…
Prawidłowo
pielęgnowana jabłoń oprócz tego, że dostarczy nam wspaniałego, pachnącego i
ekologicznego materiału na kompoty, musy i szarlotki, będzie miała także piękny
i malowniczy pokrój.
Zanim sięgniemy
za piłę by raz na zawsze pozbyć się jabłkowego kłopotu, os i muszek, zastanówmy
się czy nie lepiej raz w roku, w okresie zimowo-wiosennym sięgnąć po sekator i
latem cieszyć się owocami rwanymi prosto z drzewa, zamiast owoskowanymi, o
idealnych, zmodyfikowanych genetycznie kształtach jabłuszkami kupionymi w
supermarkecie.
Dajmy szansę
naszym pięknym jabłoniom, utrzymujmy to, co na stałe wpisało się w naszą polską
tradycję :-)
Na zakończenie –
artykuł ma na celu uzmysłowić nam, że drzewa, za którymi często nie przepadamy
mają mniej wad niż nam się wydaje. ciągłe piętnowanie tego co na pozór w
nich złe sprawia, że nie zauważamy ich piękna, potęgi, walorów dekoracyjnych i
możliwości użytkowych.
Patrzmy
przychylniej na najzwyklejszą topolę, wsłuchując się w szelest jej liści… pielęgnujmy
swoją jabłoń, aby potem nie narzekać… zachwyćmy się jesiennym sumakiem… pomalujmy
cierniste pędy robinii tworząc z niej designerski element naszego ogrodu…
przytulmy się do brzozy i nie myślmy o niczym złym… KOCHAJMY DRZEWA <3