Mały felieton tytułem wprowadzenia do serii dotyczącej stylów ogrodów...
Często przy projektowaniu i
zakładaniu naszego zielonego otoczenia pojawia się termin „styl ogrodu”. Aby jednak o nim mówić, musimy rozumieć co oznacza.
Styl jako taki to pewien zespół cech charakterystycznych, stała tendencja w
doborze środków, dzięki której autor
(inwestor) wyraża swe upodobania, swą osobowość.
Długo myślałam nad tym, w jaki sposób rozpocząć te
rozważania. Dlaczego?… Ponieważ mamy ze stylem w ogrodach bardzo duży problem.
I jako
projektanci, i jako właściciele.
Przejrzałam wiele forów ogrodniczych, wiele postów, w
których projektanci skarżą się na klientów, którzy rzekomo ich ograniczają, a
klienci prostują bujną wyobraźnię
projektantów, tłumacząc, że nie każdy przywiązuje taką wagę do roślin, jak
profesjonalni ogrodnicy. Konflikty w relacjach inwestor-projektant/wykonawca,
przebiegają raz bardziej burzliwie, raz łagodnie, ale występują praktycznie
zawsze. Nauczyliśmy się jednak kompromisu. Gdy nie możemy dojść do
porozumienia, najlepszym wyjściem
staje się ogród w stylu polskim.
Nazwany przeze mnie styl polski ma kilka
charakterystycznych cech. Po pierwsze – inspiracja zaczerpnięta jest z
najbliższego otoczenia, a dokładniej z działki sąsiada. Po drugie – zasadniczą
rolę w ogrodzie pełni trawnik. Po trzecie – stałym elementem jest zimozielony
żywopłot z żywotnika zachodniego (popularnie zw. tują) w odmianie ‘Szmaragd’.
Możliwym zabiegiem urozmaicającym ogród jest stworzenie kompozycji z ciekawych
odmian roślin iglastych.
Efekt?
Efekt jest następujący: projektant czuje się
niespełniony i nie realizuje się w swojej pracy.
Klient co sobotę rano odpala kosiarkę, narzekając przy tym na nawał roboty, a zimą obserwuje jak jego tuje rudzieją, podobnie jak w sąsiednich ogrodach, niczym smutne „kopiuj-wklej”.
Klient co sobotę rano odpala kosiarkę, narzekając przy tym na nawał roboty, a zimą obserwuje jak jego tuje rudzieją, podobnie jak w sąsiednich ogrodach, niczym smutne „kopiuj-wklej”.
Wracając do punktu, od którego rozpoczęliśmy
rozważania – powtórzę – styl (…)
to stała tendencja, dzięki której autor
(inwestor) wyraża swe upodobania, swą osobowość.
Nie chcę tutaj absolutnie
nikogo urazić! Ale czy tacy naprawdę jesteśmy? Nudni, oklepani, pospolici, szarzy i smutni? Nigdy w to nie uwierzę! Nie uwierzę w to, że nawet najbardziej zapracowana
osoba, która nie przywiązuje dużej uwagi do roślin, która nie ma czasu na ich
pielęgnację i grubego portfela, by stworzyć ogród za kilkadziesiąt tysięcy, ma
tak ubogą osobowość i małe oczekiwania estetyczne.
Uwierzę natomiast, że ktoś
kiedyś wpoił nam! że taki jest standard, taka moda. Że komuś niemądremu udało
się nas przekonać, że trawnik i żywopłot to szczyt naszych marzeń. Że to
rozwiązanie idealne dla każdego – młodych małżeństw, dużych rodzin, starszej
pary i ich psa. Że to rozwiązanie bezobsługowe, tanie i praktyczne, w
przeciwieństwie do kwitnących bylin czy barwnych krzewów, przy pielęgnacji
których wyjdą nam siódme poty, przez które staniemy się więźniami własnego
zielonego zakątka.
Szkółki oferują nam tysiące
odmian różnych, najróżniejszych roślin. Wiele z nich ma podobną cenę do tuj.
Wiele z nich ma podobne wymagania. Nie musimy dłużej żyć w kłamstwie, tłumacząc
się, że na inne rośliny nie mamy czasu. Nie musimy go mieć, one dadzą sobie
radę, bez nas.
Najważniejsze jest abyśmy
zrozumieli, że nasz ogród ma nas cieszyć. Nie ma naśladować ogrodu sąsiada. Nie
ma iść na łatwiznę w doborze środków. Ma odzwierciedlać to co czujemy, jacy
jesteśmy i co lubimy. Nasz ogród może wyglądać naprawdę dobrze, mieć
indywidualny charakter. I nie musi się to wiązać z ogromnymi kosztami. Tylko
spójrzmy szerzej i wyżej, niż rosną tuje, które ktoś nam kiedyś mocno w
świadomości zakorzenił…
Kochani, dzisiejszy wpis
przybrał formę nieco złośliwego felietonu. Tak jak już wcześniej wspomniałam –
nikogo nie zamierzam nim urazić, a jedynie uświadomić, że istnieje wiele
alternatywnych i niekoniecznie krętych dróg. Jakich? O tym będę pisać w
kolejnych postach, jako serii dotyczącej różnych stylów ogrodów i zasad
dotyczących ich kreowania. Zapraszam serdecznie do śledzenia bloga a także do
komentowania i dyskusji!
U mnie też o tujach. Trochę inaczej, ale o nich.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to opisałaś! Powinien to przeczytać i przeanalizować każdy posiadacz ogródka tego wiekszego bądź tego mniejszego, bo jak mały by nie był to i tak bedzie obrośnięty "hujankami". Brawo!
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne! Miejmy nadzieję, że chociaż część owych posiadaczy przeczyta i zrozumie ;-)
UsuńJa bym do tego wszystkiego jeszcze dodał na pewno hydrofor do podlewania naszych ogrodów, który doskonale się sprawdza. Czytałem o nim na stronie https://zbudujmydom.pl/artykul/jaki-hydrofor-do-podlewania-ogrodu-kupic i jestem zdania, że jest to doskonałe rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń